29 czerwca 2017

Kolory Prowansji cz2

Pora na wizytę u wspomnianego wcześniej markiza de Sade. Pod koniec XVIII wieku jego rozwiązłość i erotyczne pisarstwo przysporzyło mu wielu wrogów, wielokrotnie siedział w więzieniu. Szalone przyjęcia wydawał w zamku górującym nad miejscowością Lacoste. Dziś, zamek i 40 domów tej maleńkiej mieścinki, należy do Pierra Cardin. W lipcu i sierpniu odbywają się tu liczne koncerty i przedstawienia teatralne, wszystko sponsorowane przez P.Cardin, właściciela min. sławnej restauracji paryskiej Maxim's.
  Poza letnimi miesiącami Lacoste jest opustoszałe. Choć działa tu nadal jedna kawiarnia ( tej nie udało się wykupić) brak tu żywego ducha. Wchodzimy więc szybko na zamkową górę,  by popatrzeć na roztaczające się z niej widoki. Pierwszy z nich to pobliskie Bonnieux.




Tak współcześnie wygląda wejście do zamku.




Oto pomnik zniesławionego markiza. Słowo sadyzm pochodzi właśnie od niego.
Jedziemy 5 km by zatrzymać się w Bonnieux, sennej o tej porze roku mieścince, którą upodobali sobie artyści.

















CDN...

DZIĘKUJĘ ZA WSPÓLNY SPACER I ZAPRASZAM PONOWNIE :))

22 czerwca 2017

Kolory Prowansji cz1

Miałam szczęście spędzić kilka dni w Prowansji. Choć jest dopiero połowa czerwca temperatura poszybowała nieomal do 40-ej kreski! Pomimo tego czar Prowansji nie osłabł, jedynie zwiedzanie jej było dosyć męczące. A jest co zwiedzać! To kraina niezwykle malownicza i różnorodna. To tu, w Fontaine-de-Vaucluse mieszkał i pisał sonety Petrarka, w Aix en Provence urodził się Paul Cezanne, to w tej krainie zakochał się Vincent van Gogh pomieszkując w Arles, Markiz de Sade oddawał się rozpuście w swym zamku górującym nad Lacoste.
Są tu winnice i pola lawendy, połacie czerwonej ziemi, z której wydobywa się ochrę, małe, średniowieczne, kamienne wioski, miasta obsadzone platanami, w których szum wody z licznych fontann przeplata się z gwarem kawiarnianych ogródków skrytych w cieniu wszechobecnych platanów.  Są tu gaje oliwne, pola melonowe, lawenda i pola słoneczników,  lasy, wzgórza. Cóż można zobaczyć w cztery dni? Niewiele, niedosyt pozostał. 
O Prowansji napisano już chyba wszystko, ale to, co najważniejsze jest ulotne i opisać się nie da. To atmosfera wiosek i miasteczek, gościnność ludzi, ich śpiewny język i kultura. W zależności od pory roku Prowansja pachnie lawendą, anyżkowym pastisem i melonami lub truflami, zawsze mydłem produkowanym z oliwy z oliwek.  To tu powstają przepyszne kozie sery, stąd też pochodzi różowe wino. 
Zapraszam Was na odkrywanie zakątków Prowansji pod palącym, czerwcowym słońcem. Przewodnik i pośpiech zostawiam w domu, daję się ponieść magii tej niezwykłej krainy. 



Lawenda, symbol Prowansji.


Widok na pola lawendowe z Sault, uznawanego za lawendową stolicę. Niestety lawenda zakwitnie dopiero za dwa tygodnie, jesteśmy bowiem 760 m n.p.m.




Prowansja to też ojczyzna nugatu. Oto maleńki sklepik z tym specjałem w Sault.


Opuszczamy tę malowniczą miejscowość by udać się do Fontaine-de-Vaucluse, gdzie wśród zawalonych jaskiń bierze swój początek rzeka Sorgue. Swą jasnozieloną barwę zawdzięcza rosnącym w niej roślinom. 








Kolejnym miejscem na naszej trasie jest Gordes, zaliczane do jednej z najpiękniejszych wiosek Francji. 



Prowansja to też ochra. Minerał ten występuje aż w 17 odcieniach i wydobywany jest w Roussillon.





Oto jedyny ocalały, trójprzęsłowy most rzymski Pont Julien, jedna z wielu pozostałości po Cesarstwie Rzymskim.


Kolejna miejscowość położona nad rzeką Sorgue, l'Isle-sur-la-Sorgue. Tu co niedzielę ma miejsce targ staroci największy w regionie, a na stałe na miłośników tego, co dawne  czekają niezliczone sklepiki z antykami.



CDN...

DZIĘKUJĘ ZA WSPÓLNY SPACER I ZAPRASZAM NA KOLEJNY :))

15 czerwca 2017

Sałatka z pomidorów z dressingiem melonowym

Dziś proponuję Wam kolejne połączenie warzywno-owocowe, choć niezupełnie, ponieważ pomidory niesłusznie zalicza się do warzyw ;) Miałam zamiar zrobić sałatkę z grillowanym melonem, ale mój bardzo dojrzały egzemplarz rozpadł się na patelni. Zamiast ślicznych plasterków w paski uzyskałam mało apetyczne kawałki. 
Zapytacie pewnie: po co grillować melona? Nie wiedziałam, ale intrygowało mnie to bardzo. Teraz już wiem, że melon staje się dzięki temu niezwykle słodki i puszcza mnóstwo pysznego soku. Stąd też zrodził się pomysł, by z melona zrobić dressing i tak powstała ta sałatka. Nie wygląda może bardzo zachęcająco, ale zapewniam Was, że świetnie smakuje! U mnie była dodatkiem do grillowanych szaszłyków z kurczaka i ananasa i innych mięsnych smakołyków. Gorąco polecam!

Składniki 
na solidną, kilkuosobową porcję

1 dojrzały melon
3 duże, mięsiste pomidory
3 pomidory w innym kolorze ( u mnie znalazły się ciemnozielone)
1 granat
ząbek czosnku
opakowanie małych kulek mozzarelli
garść listków bazylii
1-2 łyżki octu owocowego
5 łyżek oliwy
sól, pieprz

Przygotowanie

Obranego, wypestkowanego melona kroję w plastry i smarzę po 2 minuty z każdej strony na patelni grillowej. Jeśli takiej nie macie, możecie pokroić owoc w kostkę i wrzucić na kilka minut do garnuszka. Szczerze mówiąc, mając naprawdę dojrzałego melona można mu oszczędzić podgrzewania ;)
Pomidory kroję w plastry, wystukuję pestki z połowy granatu.
Siekam bazylię. Mieszam oliwę z octem, dodaję do posiekanego bardzo drobno melona, wsypuję bazylię, przeciśnięty przez praskę czosnek, doprawiam solą i pieprzem. Na dużym talerzu układam warstwowo pomidory, smaruję dressingiem, układam na wierzchu kuleczki mozzarelli i posypuję pestkami granatu. Odstawiam na godzinę i podaję. 
Życzę udanych spotkań przy grillu i smacznego!
Na zakończenie pokazuję Wam inny wariant proponowanej ostatnio tarty z herbatą matcha. Tym razem puder herbaciany trafił do kruchego  ciasta, dzięki czemu moja tarta miała piękny, jasnozielony spód ;)






DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY I SZCZEGÓLNIE GORĄCO ZA PRZEMIŁE KOMENTARZE POD POPRZEDNIM POSTEM! ZAPRASZAM PONOWNIE!

1 czerwca 2017

Tarta z truskawkami i herbatą matcha

Japońską herbatę matcha można kupić w postaci sproszkowanej. Ma wspaniały, jasnozielony kolor. W smaku jest delikatna. Nadaje się idealnie do picia, ale również jako dodatek do deserów. Dzisiejsza tarta to gra kolorów i smaków : bladożółty, maślany, kruchy spód, zielony krem i czerwień truskawek. Satysfakcja gwarantowana! Moja tarta zniknęła w całości w kwadrans! Za chwilę robię następną ;))
Jeśli chcecie uzyskać jaskrawo zielony spód dodajcie 20 gr sproszkowanej herbaty matcha. Ja dodałam ją tylko do kremu i posypałam  tartrę z wierzchu.

Składniki

na ciasto

150 gr masła
250 gr mąki 
30 gr pudru migdałowego
szczypta soli
100 gr cukru pudru
1 jajko
1 żółtko

na krem

150 gr serka mascarpone
45 gr chudej śmietanki 
15 gr cukru pudru
łyżka sproszkowanej herbaty matcha
sok z połówki cytryny

1 kg truskawek
łyżka cukru

Przygotowanie

Z pomocą robota kuchennego mieszam mąkę, puder migdałowy, sól i cukier. Dodaję pokrojone w kostkę masło mieszam do uzyskania konsystencji piasku. Wlewam teraz roztrzepane jajko z żółtkiem. Gdy powstanie jednolita masa formuję ją w kulę, owijam folią spożywczą i wkładam na półtorej godziny do lodówki.
Robię krem mieszając mikserem serek ze śmietaną, cukrem, herbatą i sokiem z cytryny. Wkładam do lodówki.
Truskawki kroję na pół, ale zostawiam  5 z nich,  rozgniatam je widelcem, wkładam do małego garnuszka, wlewam 2 łyżki wody i łyżkę cukru. Gotuję na wolnym ogniu przez 10 minut. Chłodzę. Syrop ten przyda mi się na koniec do posmarowania truskawek na tarcie. Będą dzięki niemu błyszczące.
Piekarnik nagrzewam do 180 stopni.
Ciasto wyjmuję z lodówki i rozwałkowuję na 5 milimetrów grubości. Wkładam je do natłuszczonej i wysypanej mąką formy do tart o średnicy 26 cm. Nożem odcinam wystające poza obrys formy brzegi. Na cieście kładę papier do pieczenia, wsypuję szklankę suchej fasoli ( lub grochu ) i wstawiam na 20 minut do piekarnika.
Teraz zdejmuję papier z obciążeniem i wkładam natychmiast ciasto znów do piekarnika na 10 minut. Podglądam je, by nie przegapić momentu gdy zacznie się złocić. Jeśli upiecze się na brązowo będzie zbyt kruche i straci część swego maślanego smaku.
Gdy spód ciasta wystygnie smaruję go kremem i układam na wierzchu truskawki. Smaruję je syropem za pomocą pędzelka i oprószam herbacianym pudrem. 
Smacznego!





DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY I KAŻDE MIŁE SŁOWO I ZAPRASZAM PONOWNIE!