27 kwietnia 2017

Gozo wyspa radości.

Gozo to wyspa położona 2,5 km na północny zachód od Malty. Tłumaczenie pierwotnej nazwy Ghawdex to radość, dlatego Gozo to wyspa radości. Można się na nią dostać z Valetty promem pływającym co pół godziny.
Największą atrakcją tej rolniczej wyspy było Azur  Window czyli Lazurowe Okno. Niestety ten gigantyczny skalny łuk zawalił się podczas sztormu 8 marca tego roku. O tym smutnym wydarzeniu poinformował sam premier Malty. Nie dane więc nam było jego zobaczenie, ale Gozo ma pomimo tego wiele do zaoferowania: Inland Sea czyli Wewnętrzne Morze wyglądające jak niewielka plaża odgrodzona skałą. Przez niewielką szczelinę woda może swobodnie przepływać. Oprócz zachwycających krajobrazów na Gozo znajdują się najstarsze na ziemi wolnostojące świątynie. Liczą 5800 lat! Gdybyście chcieli je zobaczyć, wiedzcie o tym, że wstęp do nich kończy się o godzinie 17-ej...:(
W Ramli jest popularna plaża czerwonego piasku. Wśród skał doń przylegających jest jaskinia Kalipso Calipso Cave, w której w/g miejscowej tradycji miał mieszkać Odyseusz. Takich jaskiń w obrębie Morza Śródziemnego jest znacznie więcej ;)
W stolicy wyspy noszącej dwie nazwy: Rabat i Victoria można nacieszyć oczy panoramą.  Z Cytadeli rozciąga się widok na morze na cztery strony świata.
Gozo, podobnie jak Malta to wyspa wspaniałych kościołów. Górujące ponad pozostałą zabudową widoczne są z daleka. Okazałe, piękne i zazwyczaj bogato dekorowane w środku robią ogromne wrażenie. Czy wiecie, że na Malcie ich ponoć 365 by móc modlić się codziennie w innym?
Poza tym na Gozo widać silny kult maryjny. Na każdym domu obok drzwi wejściowych umieszczone są ceramiczne płaskorzeźby przedstawiające Maryję z Dzieciątkiem. 
Widać to doskonale podróżując po wyspie autobusem. Zresztą taka jazda potrafi dostarczyć też pewnych emocji. Wiele uliczek jest tak wąskich, że wydawać by się mogło, że są  jednokierunkowe, a nie są. Bywa kręto i stromo, a autobusy na zakrętach wydają czasem dźwięki niczym łamiący się Tytanic.
Pora zatem postawić nogi na ziemi i zobaczyć kolejną porcję zdjęć. Zapraszam na Gozo!




Oto Inside Sea i przylegająca doń maleńka, skalista plaża.


Tu było Lazurowe Okno.




Jak widzicie, pomimo braku najważniejszej atrakcji jest czym oczy nacieszyć.


A to już Ramla i zatoka, nad którą jest położona.




Pora wspiąć się na Cytadelę w Rabacie.







DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY I ZAPRASZAM ZA TYDZIEŃ NA OSTATNIĄ PORCJĘ WRAŻEŃ Z MALTY :))


20 kwietnia 2017

Malta

Zapraszam Was na przepiękną Maltę, gdzie spędziłam ostatnio kilka niezapomnianych dni.  Pogoda dopisała, słońce świeciło, temperatura w dzień z łatwością pokonywała 20 stopni Celsjusza.
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o codziennym życiu na Malcie zapraszam do Biny.
W ciągu czterech dni zwiedziłam Valettę, widziałam maltańskie klify, piaszczyste plaże w kolorze ochry, okazałe kościoły, wybrałam się do Mdiny a także na sąsiednią wyspę Gozo, o której napiszę w następnym poście.
Oprócz urzekających widoków największe wrażenie zrobiły na mnie maltańskie...balkony. Brzmi to trochę dziwnie, prawda? Wszystkie domy zbudowane są z jasnego kamienia, wąskie uliczki wspinają się lub opadają wprost do morza. I na tych domach piętrzą się kolorowe, zabudowane, wąskie balkony. Pięknie rzeźbione, zielone, czerwone, kremowe czy niebieskie wiszą nad uliczkami tworząc niezwykłą atmosferę.
Ich historia sięga XVII w. Budowane z sosnowego drewna stylem nawiązują do balkonów hiszpańskich. Te zaś ukształtowały się pod wpływami arabskimi. Budowane jako anex, zabudowane całkowicie w dolnej partii, w wyższej części skonstruowane są niczym rama okienna. Wyglądają jak  miniaturowe domki przyklejone do budynków.
Dla  kobiet muzułmańskich takie balkony " judasze" były jedyną możliwością bezpośredniego kontaktu ze światem zewnętrznym. 
Na katolickiej Malcie spełniały rolę loży teatralnej. Siedząc na balkonie można było uczestniczyć w życiu ulicy bez wychodzenia z domu. Można było również podglądać dyskretnie sąsiadów pozostając niezauważonym. 
Balkony spełniały też funkcję praktyczną. Zapewniały dopływ światła do mieszkań. Trzeba wspomnieć, że grubość murów jest w maltańskich domach imponująca, zabudowa gęsta, uliczki wąskie, więc przez małe okna wpada niewiele światła. Poza tym klimat jest bardzo wilgotny, dlatego suszenie prania na balkonach jest praktyką powszechnie stosowaną do dziś. 
Gdy w Wielki Piątek mieliśmy okazję oglądać procesję przechodzącą uliczkami Valetty widzieliśmy również wielu balkonowych obserwatorów, którzy wychylając się znajdowali się bezpośrednio nad procesją.
Pora na spacer uliczkami Valetty. Zapraszam!


Widok na część Valetty z jednego z nielicznych parków położonego tuż nad wodą.












Spacerując wzdłuż murów obronnych można cieszyć oczy widokiem sąsiednich miejscowości i pięknymi zatokami. 



Jak widzicie maltańskie balkony często przykuwały moją uwagą ;)






Skaliste wybrzeże Valetty dostarcza nie tylko pięknych widoków, ale również atrakcji w postaci fal rozbijających się o brzeg. 




DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY! ZA TYDZIEŃ  MALTAŃSKICH WRAŻEŃ CIĄG DALSZY.

ZAPRASZAM SERDECZNIE!


7 kwietnia 2017

Pomidory z mozzarellą inne niż zwykle

Dziś proponuję Wam przepis tak popularny i znany, że pewnie zastanawiacie się, o co chodzi... Ponieważ na wiosnę pomidory z mozzarellą wchodzą z hukiem do mojej kuchni postanowiłam ubrać je w nowe ciuszki ;) Przecież je się najpierw oczami, prawda? 
Wybrałam różnokolorowe pomidory. Są nie tylko piękne, ale każda odmiana trochę inaczej smakuje. Zwykłą mozzarellę przerobiłam na burratę, czyli delikatniejszą jej wersję. Wystarczy do tego pół litra mleka i kilka minut. Z listków bazylii, pestek pomidorów, oliwy i odrobiny octu balsamicznego zrobiłam sos, coś pomiędzy pesto a winegretem. Jeszcze tylko chrupiące orzeszki pinii i grzanki z chleba żytniego otarte ząbkiem czosnku i można zajadać!
Pora zatem na pomidorki bardziej sexy niż zwykle ;)

Składniki
na 2 porcje

3-4 pomidory różnych odmian
mozzarella
1/2 litra mleka
garść listków bazylii
2 łyżki oliwy
łyżeczka octu balsamicznego
2 łyżki uprażonych na suchej patelni orzeszków pinii
sól, pieprz

Przygotowanie

Mozzarellę wkładam do miski z mlekiem i rwę ją palcami na kilka części, zostawiam na kwadrans. 
Sparzam pomidory i obieram je ze skórki. Możecie oczywiście skórkę zostawić, wizualnie będzie to o wiele korzystniejsze, ale skórka niektórych pomidorów jest tak twarda, że postanowiłam się jej pozbyć.
Duże pomidory kroję w ósemki, mniejsze w szóstki a podłużny na ćwiartki. Nożem wycinam miąższ z pestkami. Powstają w ten sposób elementy przypominające płatki kwiatów.
Wkładam je do miseczki, skrapiam łyżką oliwy, odstawiam.
Połowę wykrojonych pestek pomidorowych, łyżkę oliwy, ocet i bazylię miksuję. Sos doprawiam solą i pieprzem.
Mozzarellę odsączam na sicie.
Z żytniego chleba robię grzanki w tosterze. Jeszcze ciepłe nacieram delikatnie surowym ząbkiem czosnku.
Nakładam. Na środku dużego, płaskiego talerza stawiam obręcz. Układam w niej płatki z pomidorów. Do środka wkładam zwinięte w kulkę kawałki domowej burraty. Polewam sosem, posypuję orzeszkami i odrobiną chrupiącej soli. Podaję.
Jak Wam się podoba moja wersja tej popularnej przystawki? 
Życzę frajdy podczas przygotowań i smacznego!








DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY I WSZYSTKIE KOMENTARZE! 
ZAPRASZAM PONOWNIE :))